wtorek, 31 lipca 2007

Technika Wiewiórki :)

Dziś miałam zdejmowane szwy.Przeżycie nie z tej ziemi.Teraz płuczę, smaruję i znowu płucze smaruje...łykam tabletki, antybiotyki i znowu płuczę.Przy okazji stosuję w praktyce wszystkie techniki psychologicznego radzenia sobie z bólem.I z bólem muszę przyznać, że skuteczność jest bliska zeru.Na pocieszenie powiem, ze ja osobiście bym dodała, a właściwe stworzyła TECHNIKĘ WIEWIÓRKI-Moje Kochanie,komedie romantyczne i mnóstwo czułości wszelakiej plus Bobofruty i arbuz :) To skuteczna technika i zarazem jaka skuteczna! Serdecznie wszystkim polecam:)

Po powrocie z kliniki spędziłam popołudnie z dziadkami.Przymierzałam z Babutkiem kapelusze.Miałyśmy przy tym mnóstwo radochy.To również sprawiło że zapomniałam o boleściach Gorzej poczułam sie dopiero gdy Dziadziuś przyniósł prosto z sadu kolegi olbrzymia ilość nektaryn i brzoskwiń a ja mogłam na nie tylko patrzeć.. więc patrzyłam sobie łapczywym wzrokiem...Podobnie łapczywym wzrokiem spoglądam na Moje Kochanie...szczególnie teraz gdy tak bardzo chce pocałować..a tu niestety kończy sie tylko na delikatnym cmokani. Ale cmokanie też jest wspaniałe więc nie narzekam :*