czwartek, 16 sierpnia 2007

Pekin

We wtorek dzień był niezwykle chmurzasty i bardzo Osiołkowy...Moje Kochanie, żeby wyciągnąć mnie z jaskini rozpaczy imało się różnych różności, aż w końcu dotarliśmy do restauracji Pekin.Jedzonko było pychotne.Ja uwielbiam do wszystkiego dodawać jeszcze szczyptę soli i dosalam jak tylko mogę, a tym razem wszystko było idealnie tak jak lubię. Nio może nie wszystko surówka była dla mnie stanowczo za słodka, pewnie dla równowagi;)Następnym razem- bo z pewnością będzie następny raz zdecyduje sie na mnóstwo mięska i dodatkowy ryż, a surówkę sobie najzwyczajniej daruję.jak sie okazało po wyjściu...moje bluzeczka, policzki bródka, i wiele innych jadło razem ze mną, czego dowody były praktycznie namacalne;)

Później trafiliśmy do księgarni. Kochanie poszło na dział informatyka, a ja utknęłam na dziecięcym.Okazuje sie , że można kupić genialne książeczki Puchatkowe z zabawami dla maluszków.Są totalnie rozkoszne :)Niestety teraz Moje Kochanie je na mnie testuje.

Były tez lody-dużaste lody w Galerii-ja na kwaśno-cytryna i malina, a Lusiek na słodko-delicja i figa.

Nocne zdjęciowanie, spacery i inne też były :)