środa, 3 września 2008

Nowy adres bloga

Witam wszystkich czytelników. Dziś po konsultacjach z piękną Judy (vel. Kamilka) proszę wszystkich o korzystanie z nowego adresu naszego bloga.


To jest nasz nowy i oficjalny adres. Na nieoficjalnym w domenie blogspot.com nie bedzie już aktualizowany i nowe posty beda pojawiac sie już tylko pod tym adresem.

Mam również nadzieje że nowy bardziej przejżysty i prostszy wygląd wam się spodoba.

poniedziałek, 1 września 2008

Nasze lato z wiewiórkami

Dzis spadl na mnie obowiazek umieszczania zdjec :P Kamilka pisala dzis duzo a ja w wolnych chwilach staram sie nadrabiac nasze zaleglosci w umieszczaniu zdjec.

Tym razem kilka zdjec z naszego tygodnia we Wroclawiu i spotkania z Wiewiorkami.

Wiecej napisalem na stronie albumu i pod zdjeciami :P Wystarczy kliknac wiewiorke :)

P1090337

ZOO....wierzaki :)

W sobotę byliśmy w ogrodzie zwierzakologicznym :) Było bajecznie.

Na samym początku poszliśmy napełnić brzuszki. Pizza która zamówiliśmy okazała się jednak niesmaczna( nie sądziłam, że to w ogóle możliwe w przypadku pizzy)opalana szynka z tłuszczykiem miała "trudny smak" a cala reszta też najsmaczniejsza nie była :P Ale my tacy ju z jesteśmy, że eksperymentować lubimy(niestety to czasami powoduje, że można się bardzo rozczarować, ale ciekawość bywa silniejsza :P)

Później jak większość zwiedzających udaliśmy się na tak zwane "karmienie lwów morskich i delfinów" zajęliśmy całkiem jak się nam wydawało dobre miejsca i czekaliśmy. W tle rozbrzmiewały dźwięki "Kaczuch" w portugalskiej wersji i innych uwielbianych przez dzieci kawałków. Biorąc pod uwagę, że Portugalia to bardzo prorodzinny kraj i na parę średnio przypada 3 dzieci a często 4, 5 nio to możecie sobie wyobrazić, że dzieci są wszechobecne i wszystko jest bardzo na nie nastawione i dla nich zorganizowane. To była taka moja mała dygresja :P

Dzieci i rodzice śpiewali i tańczyli. Atmosfera była przyjemna. Występ się zaczął. dwie dziewczyny-bliźniaczki i dwa lwy morskie pokazały co potrafią. Było niesamowicie. Nie sądziłam, że taki zwierzak jest w stanie zapamiętać tyle elementów i stworzyć z tego wspaniała całość. Poza tym widać było, że dziewczyny bardzo kochają swoich podopiecznych i dla nich jest to coś więcej niż praca i show a zwierzaki są z nimi bardzo szczęśliwe.

Na zakończenie każdy "lew" przeszedł się bokami widowni i rozdawał całusy. Niestety nie wiedzieliśmy, że tak będzie, dlatego nam się nie udało. Następnym razem usiądziemy w lepszym miejscu.

Delfinki też były niesamowite:) Dostawały mnóstwo buziaków i pieszczot nio i oczywiście rybki. Na początku każdy płetwalek się zaprezentował a później no cóż to trzeba zobaczyć opowiedzieć się nie da :)

Na początku bałam się, że zwierzaczki nie są tam najszczęśliwsze. Okazało się jednak, że mają się świetnie i są bardzo zaopiekowane.

Następnie poszliśmy na wyciąg którym można się przejechać nad całym zoo. Przeżycie było ekstremalne. Malutka kabinka na stojące dwie osoby a pod nami..... kicie na przykład z tych takich większych i bardziej pasiastych niż domowe, lwy w porze siesty (na szczęście), małpki, bawoły, hipcie....

Po przejażdżce zwiedzanie. Odwiedziliśmy gigantyczne żółwie. Wszyscy glaskali je po skorupie, a Moje Kochanie po główce. Jak inni się zorientowali (szczególnie Ci z małymi łapkami) żółw musiał przyjąć dużo czułości :P

Nakarmiliśmy też żyrafę wyzbieranymi suchymi liściami - nie ma to jak zostać oblizanym szorstkim, długim czarnym języczkiem :P Ahaaa wcześniej zrobiliśmy sobie zdjęcie z niezwykle fotogenicznym lwem morskim który dal mi namiętnego buziaka. Niezwykle niezwykłe doświadczenie :P. Osiołek bidulka też musiał swoje przecierpieć. Pokornie znosił nasze pieszczoty.

Bardzo podobało nam się to, ze każde zwierzątko ma swojego opiekuna. bardzo często pokazują jak i gdzie głaskać zwierzątko i co zrobić, żeby nie zrobić mu krzywdy. Klatki i wybiegi bardzo zadbane i czyste. Zwierzaki maja przestrzeń do życia i wyglądają na zaaopiekowane. tygryski nie maja choroby sierocej, a małpki małpie gaje. same decydują o tym co robią czy chcą być na wybiegu cz schronić się w swoim domku.

Niesamowitym przeżyciem było dla mnie stanie za szyba za którą przechadzał się tygrys. Gdy sie pod nią połozył byliśmy twarzą w twarz. Mogliśmy się sobie przyjrzeć dokładnie :P Po raz pierwszy tez poczułam jakim uczuciem mogłoby być spotkanie się oko w oko w jego naturalnym środowisku i jak niepozorna bym wtedy była.

Byliśmy też odwiedzic nasze ulubienice- WIEWIÓRECZKI :) Odmiana czarno brązowo ruda. Przywitaly nas cieplutkimi języczkami :) Bardzo wesoła parka - podobna do nas- samiczka z lekkim ADHD i samczyk ciekwaski ale stateczniejszy :P

Bardzo podobaly mi sie tez plakaty i tablice dla dzieci z rysunkowymi wersjami zwierzątek ich wielkości, rozmaażania zwyczajów...

Udało mi sie i nie byliśmy tam gdzie są terraria z ośmionożnymi....

Wrażeń było mnóstwo i nie sposób ich wszystkich opisać jak mi coś jeszcze wpadnie to dopiszę :) Jedno jest pewne jeszcze tam wrócimy o gto impreza na więcej niz jeden dzień. Kochanie zrobiło wiele pieknych zjęć i filmików które bardziej przybliżą naszą przygodę:)

Weekend że hej.

Weekend niestety minął. Tak się nam to nie spodobało, że rano nie byliśmy w stanie wstać z łóżka. Krzyś pewnie dopiero teraz dociera do pracy;P na dodatek nie wyspany. Niebo jest dziś dość chmurzaste ale słoneczko sobie nieźle z tym radzi. Wieczory nie są już jednak takie cieplutkie. Szczególnie jesli spedza sie je nad oceanem w krótkich spodenkach i..... skromnej bluzeczce :P To jednak daje szansę na ycie mocno przytulana na rozgrzewkę... i tu pojawia sie pytanie... wziąć sweterek czy lepiej o nim zapomnieć ? :P