poniedziałek, 24 grudnia 2007

Wesołych Świąt :)

Wszystkim naszym Czytelniczkom i Czytelnikom z okazji Świąt Bożego Narodzenia.....samych cudowności, słodkości i życia w zdrowotności wielkiej...a także...
wystrojonej choinki, śmiechowej minki, gorącego serduszka, pełniutkiego brzuszka, opłatka białego wśród bliskich łamanego.... a w Sylwestra dobrego szampana i zabawy do rana!!!!

Redakcyjny(i nie tylko :) ) zespół:

Kamila & Krzyś

P.S Gorące całuski Milciu :)

niedziela, 23 grudnia 2007

Powrót my Love :)

Moje Kochanie już wróciło.Tak sie witaliśmy i cieszyliśmy z tej okazji, że nie znaleźliśmy czasu żeby sieępodzielić tą wiadomością na blogu...

W miedzy czasie Lusio chorował...dzieliliśmy się wrażeniami.Probowaliśmy nadrobić to co się wydarzyło przez miesiąc rozłąki.Tak wiem to trochę naiwne i w zasadzie niemożliwe, ale czasami emocje biorą górę nad racjonalnym osądem rzeczywistości;)

A teraz Święta za pasem...W tym roku spędzimy je bardziej razem.W pierwszy dzień Świąt spotkamy się w domku Krzysia, a w drugi u mnie:)To na pewno będzie niezwykły czas.

Gorące buziaki Kochany i do wspólnego świętowania:)

piątek, 14 grudnia 2007

Powrót

No to dziś po pracy wracam do mojej małej Niuni :)

Fajnie tu było, ale jakoś tak samotnie, następnym razem przyjadę razem z Kamilką :)

Więc do zobaczenia we Wrocławiu :)

piątek, 7 grudnia 2007

Czas na zmiany.

Nie będę już pisała o tęsknocie, bo jak sie kocha to to niezaprzeczalna pewność.Dziś radykalnie zamierzam skończyć z ascetycznym zatęskliwianiem się.
Nie służy to naszej rozłące, a jeszcze bardziej nas zasmuca i ja wyostrza.
Powinnam znaleźć więcej radości i uśmiechu, więc od dziś myślę tylko o twoim powrocie Kochany(do tej pory stanowczo za mało)zaczynam od zaraz!
teraz jestem w trakcie tworzenia listy rzeczy które będziemy robili po Lusia powrocie:)Myślę, że ciekawe i bez wątpienia radosne zajęcie przysporzy mi wiele dobrej zabawy:)

KOCHAM CIĘ SKARBIE SZALENIE
Jesteś moim największym kibicem.Tym razem szczególnie na Ciebie liczę:)

środa, 5 grudnia 2007

Wicieczka do Sintry

Jako że jestem znany ze swej sklonności do dalekich a najlepiej górskich wycieczek pieszych postaram się dziś pochwalić niedzielną wyprawą do Sintry kolo Lizbony. Link do galerii ze zdjęciami na końcu.

Wycieczkę do Sintry zaczynamy na stacji Roma-Areeiro bo niedaleko jest mój hotel ( o hotelu też napiszę, ale może nie teraz :)

Bilet do Sintry kosztuje 1.65€ (4 strefy) w jedną stronę. Podróż nie jest długa ale wiedzie przez "blokowiska i sypialnie" pod Lizboną, no ale to bardzo często spotykany tutaj widok.

W samej Sintrze wysiada się na milej stacji. W środku znajduje się informacja turystyczna. Warto z niej skorzystać. Dostaje się informacje i mapę Sintry i okolic z zaznaczonymi obiektami do odwiedzenia :) Informacja też jest bardzo istotna: za 4€ można kupić bilet autobusowy, autobusy stają pod stacją kolejową, po prawej stronie. Bilet upoważnia do wielokrotnego wsiadania i wysiadania na danej linii. Linii jest kilka i wożą po "miejscach zwiedzań". Więc jest to bardzo dobra sprawa, zwłaszcza że to nie Wrocław i wspinaczki jest sporo :)

Oficjalna strona.

O zwiedzaniu i historii nie będę pisał, o pierwszym lepiej powiedzą zdjęcia a o drugim za bardzo nie mam co mówić :) Ale bardzo zachęcam do odwiedzenia.

Z Informacji praktycznych.
Najlepiej zaopatrzyć się w kartę: LisboaCard. Daje wiele zniżek nie tylko w Lizbonie ale i podczas podróży po mieście ale i pociągami do okolicznych miejscowości. Oraz zniżki na bilety wstępu do wielu miejsc w tym do zamków i pałaców w Sintrze.

Postaram się uzupełnić podpisy pod zdjęciami i tam będzie więcej o samej Sintrze. Ja bylem pół dnia ale to stanowczo za mało :)

Zapraszam do oglądania:

Sintra - 2007.12.02

sobota, 1 grudnia 2007

Tęsknotki i radostki.

Moje Kochanie jest już prawie dwa tygodnie w Lizbonie...czyli daleko daleko na drugim krańcu Europy.Tęsknimy za sobą ogromnie a te tęsknotkowe sprawy ułatwia nam codzienny kontakt na skype.Nie tylko możemy do siebie poklikać, ale również sie zobaczyć i czasami postrzelać sobie głupie miny i minki :)

Po raz pierwszy nie widzimy się taki szmat czasu i jest to dla nas pewnego rodzaju wyzwanie i próba sił.Myślę, że również wzmocnienie i docenienie tego co mamy i zobaczenie jak ciężko jest, gdy tego drugiego nie ma w zasięgu ręki.

Ja- typowo domowe(nie mylić z domatorskością) przykleiste zwierzątko musiałam się szybko przeadaptować.Szybko, ponieważ o wyjeździe Kochanie dowiedziało sie na kilka dni przed odlotem, a dla nas to zupełnie nowa sytuacja i totalna pierwszyzna.

Cieszę się, że Mój Skarb świetnie sobie radzi i ma okazje poznać nowa kulturę, jedzonko.... w weekendy pozwiedzać i sprawdzić się w zupełnie nowych sytuacjach zawodowych.

Z drugiej strony bardzo bym chciała być teraz z Nim i razem poznawać i doświadczać..... myślę jednak, że już niedługo będzie ku temu okazja, a wtedy będzie moim prywatnym-osobistym przewodnikiem :)Nio a na taki luksus stać przecież niewielu ;)