sobota, 1 grudnia 2007

Tęsknotki i radostki.

Moje Kochanie jest już prawie dwa tygodnie w Lizbonie...czyli daleko daleko na drugim krańcu Europy.Tęsknimy za sobą ogromnie a te tęsknotkowe sprawy ułatwia nam codzienny kontakt na skype.Nie tylko możemy do siebie poklikać, ale również sie zobaczyć i czasami postrzelać sobie głupie miny i minki :)

Po raz pierwszy nie widzimy się taki szmat czasu i jest to dla nas pewnego rodzaju wyzwanie i próba sił.Myślę, że również wzmocnienie i docenienie tego co mamy i zobaczenie jak ciężko jest, gdy tego drugiego nie ma w zasięgu ręki.

Ja- typowo domowe(nie mylić z domatorskością) przykleiste zwierzątko musiałam się szybko przeadaptować.Szybko, ponieważ o wyjeździe Kochanie dowiedziało sie na kilka dni przed odlotem, a dla nas to zupełnie nowa sytuacja i totalna pierwszyzna.

Cieszę się, że Mój Skarb świetnie sobie radzi i ma okazje poznać nowa kulturę, jedzonko.... w weekendy pozwiedzać i sprawdzić się w zupełnie nowych sytuacjach zawodowych.

Z drugiej strony bardzo bym chciała być teraz z Nim i razem poznawać i doświadczać..... myślę jednak, że już niedługo będzie ku temu okazja, a wtedy będzie moim prywatnym-osobistym przewodnikiem :)Nio a na taki luksus stać przecież niewielu ;)